Niewygodne pytania. 10 czerwca 2014 odpowiadać na pytania dotyczące najtrudniejszych problemów współczenego kościoła. Redaktor został delikatnie zganiony za zadawanie trudnych pytań Mateusz Ostręga: Kilka słów o tym jak działa "nauka" i jak matrix ukrywa przed Tobą niewygodne fakty. Dieta wegańska najlepsza dla Mój artykuł przedstawia istotne fakty potwierdzające tezę, iż WTC było zaplanowanym i ohydnym ludobójstwem, wymierzonym w niewinnych ludzi. Tekst napisałem właśnie z myślą o tych, którzy zostali zamordowani tego pamiętnego dnia – stanowi pamięć dla wszystkich ofiar oraz ich rodzin. NAJWIĘKSZE ŚWIATOWE MEDIA O PRZEŚLADOWANIACH RELIGIJNYCH W POLSCE! Opinia społeczna na świecie jest oburzona praktykami totalitarnymi stosowanymi przez rząd PiS. Aresztowanie Elżbiety Podleśnej Jednym z często stosowanych uzasadnień dla przywilejów Kościoła Katolickiego jest stwierdzenie, że Kościół to przede wszystkim ludzie należący do jego wspólnoty. Nie znajduje ono żadnego podparcia w faktach, za to można wskazać szereg argumentów, dlaczego jest to kłamstwo. Retoryka oparta na stwierdzeniach, że Kościół Przypomniano mu niewygodne fakty. Niestety dla Bidena nie spotkał się on z przychylnością ze strony wpływowych przedstawicieli tej grupy, którzy zarzucają Bidenowi skrajną hipokryzję. . - Papież, według mnie, powinien odsunąć arcybiskupa, nie patrząc na to, że za chwilę idzie na emeryturę. Powinien też podjąć działania wyjaśniające - mówi ks. Tadeusz księży archidiecezji gdańskiej wiele miesięcy temu oskarżyło abp. Sławoja Leszka Głódzia o mobbing, znęcanie psychiczne i poniżanie. O nieprawidłowościach powiadomili Nuncjaturę Apostolską. Obecny nuncjusz, a wcześniej jego poprzednik, sprawy jednoznacznie nie wyjaśnił. Nie wiemy więc, czy arcybiskup jest winny, czy też nie jest. To spowodowało protesty świeckich katolików przed kurią w Gdańsku. Protestujący prosili trzykrotnie nuncjusza o spotkanie. Wreszcie zapowiedzieli protest przed nuncjaturą w Warszawie. Niedawno nuncjusz poinformował ich, że spotkanie jest możliwe, jednocześnie zalecił odwołanie protestu przed nuncjaturą. Dlaczego dopiero teraz nuncjusz zgodził się na spotkanie? Trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to działanie w obawie przed zapowiedzianym wokół metropolity nie są niczym nowym. Znam wiele wypowiedzi księży i świeckich, którzy mówili o negatywnym zachowaniu arcybiskupa jeszcze wtedy, gdy był biskupem polowym. Potem został awansowany na arcybiskupa diecezji warszawsko-praskiej, następnie był kolejny awans do archidiecezji gdańskiej. To przechodzenie arcybiskupa z jednego miejsca do drugiego pokazuje, że nie tylko nie próbowano wyjaśniać formułowanych wobec niego zarzutów i wprowadzić jakichkolwiek działań naprawczych, ale wręcz przeciwnie. Według mnie arcybiskup był awansowany i faworyzowany, mimo kontrowersji. W tej sprawie, i to trzeba powiedzieć z całą mocą, zawodzi nuncjatura. Były pisma księży, protesty ludzi, i nic się nie działo... Dlatego spotkanie to działanie na przeczekanie. Niedługo arcybiskup przejdzie przecież na Głódź ukarany. Osiadł na Podlasiu w majątku wartym miliony Abp Głódź pod lupą Watykanu? Papież przyśle obserwatora"Odzyskajmy nasz Kościół". Protest pod gdańską kurią List do papieża z prośbą o odwołanie arcybiskupa GłódziaDlaczego do tej pory nic się nie działo?Widzę ten problem szerzej. W Kościele w Polsce po 1989 roku zabrakło mechanizmu, który prowadziłby do jego oczyszczenia. Często mówię, że Kościół powinien być przezroczysty jak akwarium. Sprawy, którymi się zajmuje i które go dotyczą, muszą być jasne i czytelne. Kościół, jako wspólnota, nie może sobie pozwolić na ukrywanie niektórych faktów i zamiatanie ich pod dywan. Nie może blokować informacji, które są dla niego trudne i niewygodne. Każde akwarium, aby było przezroczyste, wymaga czyszczenia. Kościół też. Doskonale wiemy, że wszędzie, gdzie są ludzie - czy to jest przedsiębiorstwo, czy jakaś organizacja - może dochodzić do nieprawidłowości, mogą być popełnione błędy. Przypomnę tylko, że ewangeliści bardzo dokładnie opisali początki Kościoła. Napisali o zdradzie Judasza, o zaparciu się świętego Piotra, który później się nawrócił, o Tomaszu, który nie uwierzył w zmartwychwstanie. Apostołowie nie bali się prawdy, nie przemilczeli trudnych spraw. Ewangelia mówi jasno, jak mechanizm naprawy powinien wyglądać. Najpierw upomnij swojego brata w cztery oczy. Jeżeli nie posłucha, to w obecności świadków powiedz mu, że robi źle. A jeśli znów nie posłucha, powiedz Kościołowi. Władze kościelne powinny ten problem rozwiązać. Rozwiązać, a więc posłuchać, co ma do powiedzenia jedna i druga strona, a potem wyciągnąć wnioski i naprawić błąd. Tego w Kościele nie nie potrafił wypracować tego mechanizmu. A on jest teraz szczególnie potrzebny, bo mamy inne społeczeństwo niż te 30 lat temu. Działają media społecznościowe i różne informacje co jakiś czas o księżach się pojawiają. To samooczyszczenie jest bardzo potrzebne. Kto powinien te działania samooczyszczające prowadzić? Czyż nie nuncjusz apostolski?Powinien reagować, jeśli pojawią się podejrzenia. Powinien zgłaszać nieprawidłowości do Watykanu i podejmować działania, które eliminowałyby negatywne zjawiska. Niestety, nuncjusz, abp Józef Kowalczyk, który przez 22 lata pełnił tę funkcję, a później był prymasem Polski, wprowadził model, który jest nie do przyjęcia. Ten model zakłada, że pewne sprawy nie są wyjaśniane i nie są przekazywane do Watykanu. Klasycznym przykładem jest tu sprawa nieżyjącego abp. Juliusza Paetza. W tym przypadku wierni też protestowali, pisali listy, które ginęły. Dopiero prof. Wanda Półtawska, która znała Jana Pawła II, przekazała mu korespondencję, omijając ścieżkę obowiązującą w strukturach kościelnych. I dopiero wtedy doszło do jakichkolwiek działań Watykanu. Choć i tak, mimo że mijały lata, tej sprawy nie wyjaśniono. Przedstawiciele Kościoła nie powiedzieli jasno, czy abp Paetz był winny, czy nie był. Co więcej, nie dowiedzieliśmy się, kto sprawę tuszował, kto w niej manipulował. Pomyślałem: „No tak, abp Józef Kowalczyk to Polak i może był uwikłany w relacje personalne, towarzyskie z innymi polskimi biskupami? I może to była przeszkoda, by pewne sprawy wyjaśniać?”. Kiedy pojawili się kolejni nuncjusze pochodzenia włoskiego, miałem nadzieję, że coś się zmieni. To nuncjusze niezależni i wydawało mi się, że niepowiązani z polskimi hierarchami. Zawiodłem się. Mam ogromny żal do obecnego nuncjusza jak i jego poprzednika za to, że nie podejmowali działań. A przecież otrzymywali listy z prośbami o interwencję dotyczącą różnych problemów. Mam wrażenie, że korespondencja ginęła w archiwach, a sprawy się rozmywały. To samo dotyczy abp. Sławoja Leszka Głódzia. To jedna z wielu spraw, których nie wyjaśniono. Mamy przykłady hierarchów, również w innych krajach, wobec których działania były podejmowane. Sprawy były sprawdzane, a wnioski z postępowań upubliczniane. Dlaczego akurat wobec metropolity nic się nie działo?Arcybiskup Głódź ma wiele zasług, nie można o tym zapomnieć, np. stworzył ordynariat wojskowy. Należy do tej grupy duchownych, których nazywa się kolokwialnie spadochroniarzami z Watykanu. To ludzie, którzy dzięki papieżowi Janowi Pawłowi II zrobili karierę. Pracowali w różnych strukturach watykańskich, a później zostali przerzuceni do Polski. I to nie jest nic złego, że ktoś, kto się sprawdził w Watykanie, został biskupem w Polsce. Z przykrością trzeba jednak powiedzieć, że część tych „spadochroniarzy” zawodzi. Chodzi o to, że ci biskupi po powrocie do Polski poczuli się być może lepsi, bez żadnej kontroli, nietykalni. Ci watykańczycy, poza pewnymi wyjątkami, nie stali się zasiewem pozytywnych wartości, jak oczekiwano. Arcybiskup Głódź korzysta z tego, że był bardzo blisko papieża i świetnie zna środowisko watykańskie. Trzeba przyznać, że to bardzo rzadki przypadek, żeby biskup trafił do trzech diecezji. Powiedzmy to wprost: on ma plecy. Poznałem arcybiskupa i widziałem jego zachowanie, ale też o jego zachowaniu mówili mi inni duchowni. To zachowanie można, niestety, nazwać butą i arogancją. A do tego wszystkiego dochodzi alkohol. To jasne, że każdy z nas ma słabości i popełnia błędy. Niech nikogo nie dziwi to, że błędy są popełniane, ale to, że się ich nie naprawia. Święty Piotr zaparł się Chrystusa, ale zrozumiał to i się nawrócił. W przypadku arcybiskupa możemy mówić o braku nawrócenia. Zamiast uderzyć się w pierś, przyznać do słabości, po ludzku przeprosić i nawrócić, to on tego nie robi. Sygnały dotyczące jego niestosownego zachowania pojawiały się już wcześniej. Nawet ja dostawałem kopie listów od księży, którzy zwracali się do nuncjatury, ale i do kongregacji watykańskiej, z prośbą o interwencję. Za każdym razem z tymi sygnałami nic nie robiono. Mamy tu do czynienia z klasycznym grzechem zaniechania. Kościół w Polsce na własne życzenie pakuje się w problemy, zamiast je rozwiązywać. Podam pewien przykład. Co roku odbywa się w Krakowie procesja św. Stanisława, patrona Polski. To bardzo ważna uroczystość o charakterze ogólnopolskim. W zeszłym roku przewodzenie jej i wygłoszenie kazania abp Marek Jędraszewski powierzył abp. Głódziowi. To było niezrozumiałe. Ten fakt skrytykowały różne środowiska. Jest wielu hierarchów, którzy nie wywołują kontrowersji i są postrzegani jako rzetelni i pracowici. To ktoś z tego grona, ktoś niekontrowersyjny, powinien przewodniczyć takiej procesji. Odbiór tej uroczystości przez społeczeństwo, i co za tym idzie postrzeganie środowiska duchownych, byłoby inne. Trudno zrozumieć, dlaczego Kościół pozwala sobie na takie rocznica święceń biskupich Sławoja Leszka Głódzia Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź o samotności, marzeniach i designie w biskupiej modziePojawiły się informacje, że sprawą metropolity gdańskiego zajął się Watykan i że zostanie wysłany do Gdańska papieski obserwator. Może jednak wysłannik papieża wyjaśni sprawę?To zasłona dymna, nic innego. Obserwator nic nie zrobi. Chodzi raczej o uspokojenie nastrojów społecznych. Jeśli do tej pory, a mówimy tu już o 20 latach, nic nie zrobiono, to dlaczego nagle coś by się zmieniło? I to w dodatku tuż przed emeryturą arcybiskupa? Nie, nie wierzę w żadne realne działanie. Arcybiskup odejdzie na emeryturę, sprawa się rozmydli, protesty się uciszą i za chwilę usłyszymy, że jest zamknięta. Wyjaśnienia, według mnie, nie protesty świeckich katolików mają znaczenie? Czy hierarchowie słuchają, co mówią protestujący?Władza kościelna nie słucha świeckich i tych, którzy protestują. Choć znam kilku biskupów, którzy słuchają. To jednak wyjątki. Najczęściej hierarchowie uciekają od kontaktów ze świeckimi, a rzecznicy kurii często posługują się kruczkami prawnymi i odpowiadają na zapytania tak, że trudno ich zrozumieć. Gdańscy duchowni, którzy stoją za arcybiskupem murem, stwierdzili, że skarżący się nuncjuszowi księża są wrogami Kościoła. To krzywdzące w sytuacji, gdy sprawa jest niewyjaśniona. Jeśli ci księża mają rację, to są w bardzo trudnej sytuacji, bo wygląda na to, że nikt im nie trzech księży, którzy podpisali się pod zarzutami stawianymi arcybiskupowi. Tak, są w trudnej sytuacji, bo to ich oskarża się o to, że są wrogami Kościoła. Tymczasem prawdziwym wrogiem Kościoła jest ten, kto nie chce jego oczyszczenia. Takie oświadczenia, jak to, które napisali księża w obronie arcybiskupa, jest zachowaniem prymitywnym. Skarg wobec arcybiskupa było już tyle, że sama ich liczba daje do myślenia. Trudno sądzić, że problem polega na tym, że jedna czy druga osoba weszła w konflikt z arcybiskupem np. z powodu różnic charakteru. Mamy tu dużą grupę osób, która nie akceptuje postaw arcybiskupa, jego stylu bycia, stylu zarządzania gdańskim Kościołem. Kilkanaście lat temu zajmowałem się problemem lustracji w Kościele i wtedy to mnie oskarżano. Mówiono, że rozbijam Kościół. Nawiasem mówiąc, arcybiskup Głódź był zajadłym przeciwnikiem lustracji. W tej sprawie zrobił bardzo dużo złego, hamował pewne sprawy i reprezentował ostry sprzeciw. A później wybuchła sprawa jednego z arcybiskupów, który współpracował z bezpieką. I mówiono, że Kościół o tym wiedział, a nic nie zrobił. Gdyby tego blokowania lustracji nie było, to nie byłoby takich stwierdzeń. Byłem zwolennikiem autolustracji, tego, żeby Kościół sam się zlustrował. Kardynał Stanisław Dziwisz raz się na to zgadzał, a raz się nie zgadzał. Krok do przodu, krok do tyłu... Ostatecznie zablokowano lustrację. I sytuację mamy taką, że co jakiś czas wyciągane są na światło dzienne akta, że taki czy taki duchowny współpracował ze służbami. Pod adresem arcybiskupa Głódzia jeden z historyków również skierował podejrzenia dotyczące tajnej współpracy z komunistycznymi służbami. Nic w tej sprawie nie wyjaśniono. Nie wiemy, jaka jest prawda. Arcybiskup Głódź ukarany. Osiadł na Podlasiu w majątku wartym miliony "Odzyskajmy nasz Kościół". Protest pod gdańską kurią Co w tym momencie powinien zrobić papież? Czy możliwe jest, że nowy arcybiskup będzie powołany przed odejściem abp. Głódzia na emeryturę?Papież, według mnie, powinien odsunąć arcybiskupa, nie patrząc na to, że za chwilę idzie na emeryturę. Powinien też podjąć działania wyjaśniające. Powinniśmy poznać prawdę, tak jak to się stało np. w przypadku ruchu „Wiara i Światło”. To ruch, który opiekuje się osobami niepełno-sprawnymi, liczy 150 wspólnot na całym świecie. Ja też do niego należałem. Okazało się, że zmarły w ub. roku Jean Vanier, współtwórca ruchu, dopuścił się molestowania kobiet. Wykryto to po jego śmierci. Dla wielu osób, w tym dla mnie, to był szok, bo Jean Vanier był wielkim autorytetem. Gdy tylko pojawiły się podejrzenia, przedstawiciele organizacji, ale i francuscy hierarchowie podjęli działania wyjaśniające. Dokładnie sprawdzono sprawę. Powstała komisja, która przygotowała raport i niedawno go opublikowała. Ten raport jest druzgocący i bolesny, ale ma charakter oczyszczający dla ruchu i całego Kościoła we Francji. Gdyby nie wyjaśniono sprawy i zamieciono ją pod dywan, to ona za kilka lat i tak by wybuchła. Pojawiłyby się oskarżenia, że przedstawiciele Kościoła tuszują niewygodne fakty. Pojawiłoby się też ryzyko osłabienia struktur ruchu. Mógł-by on być traktowany jako niewiarygodny, a to byłoby krzywdzące, bo tworzą go wspaniali, wartościowi ludzie. Ci ludzie podjęli działania samooczyszczające. To, co złe, nazwali po imieniu. Organizacja perturbacje przetrwała, umocniła się i wyszło jej to na dobre. To bardzo dobry przykład, jak powinno się postępować w Kościele w przypadku trudnych spraw, również z przeszłości. Dla dobra całej wspólnoty nie wolno bać się ofertyMateriały promocyjne partnera Grzeszne obuwie Hitem mody europejskiej XIV i XV wieku były buty o mocno wydłużonych noskach, czyli ciżemki. Szerzej były znane pod nazwą „cracoves” i „poulaines”. Przeciwnikami tego typu obuwia byli duchowni. Autor angielskiej rymowanki z 1388 roku uskarża się, że z powodu długich butów nie może uklęknąć do modlitwy. Przedstawiciele kościoła uważali też takie buty za grzeszne z powodu ich nietypowego się trendu jest związane z małżeństwem króla Anglii Ryszarda II z Anną Czeską. Oto co napisał na ten temat anonimowy mnich: „Wraz z królową przybyły do Anglii te przeklęte rzeczy (zwane cracowys albo pykys), długości pół jarda, tak że trzeba je wiązać do goleni srebrnymi łańcuszkami, żeby w ogóle dało się w nich chodzić”. Istnieją jednak dowody na to, że „poulaines” pojawiły się w Anglii już nieco wcześniej. Jeden z pisarzy z połowy XIV wieku opisał mężczyzn tego okresu jako noszących „buty z czubkami długimi jak palec, nazywane «cracoves», które odpowiednie są raczej jako pazury... dla demonów niż ozdoby dla mężów”.Aby wydłużona część buta się nie odkształcała, wypychano ją mchem i końskim włosiem. Wkrótce moda objęła swym zasięgiem stan rycerski i w XIV oraz XV wieku trzewiki typu „ciżmy” z wydłużonymi końcami stały się nieodłącznym elementem stroju Szkodliwe kosmetyki epoki elżbietańskiej W XVI wieku kobietą dyktującą trendy była królowa Anglii Elżbieta I. Poddani starali się naśladować nie tylko jej ubiór, ale też uczesanie i ideał piękna był mniej więcej taki: płowe włosy, blada cera, jasne oczy i czerwone usta. I właśnie tak wyglądała władczyni. Alabastrowa skóra symbolizowała bogactwo i szlacheckie pochodzenie, stanowiąc dowód na to, że dana osoba nie musiała pracować w palącym słońcu. Oczywiście kobiety były w stanie zrobić wszystko dla uzyskania jasnej skóry. Stosowały różne mikstury, zawierające między innymi ołów i ocet. I chociaż miały one rozjaśniać piegi i leczyć trądzik, to była w nich na przykład siarka, a także terpentyna czy rtęć. Te toksyczne substancje sprawiały, że skóra robiła się ziemista i pojawiały się na niej zmarszczki. Dlatego damy nakładały na twarz białko jaja, żeby cera była gładsza i przypominała barwienia ust na czerwono stosowano siarczek rtęci, a oczy rozświetlano kroplami z wyciągu z pokrzyku i pigmentem ze sproszkowanego antymonu. Co ciekawe, kobiety w epoce elżbietańskiej, chcąc upodobnić się do swojej królowej, często symulowały brak zębów poprzez ich czernienie. Elżbieta I uwielbiała słodycze, przez co jej zęby po prostu zaczęły się psuć Sztuczne rzęsy z włosów Obecnie nikogo nie dziwią już sztuczne czy przedłużone rzęsy. Są wykonywane z różnych materiałów i można wybrać nie tylko ich długość, ale również kształt. Natomiast pierwsze sztuczne rzęsy zostały zrobione z ludzkich włosów, specjalnie dla aktorki Seeny Owen. W 1916 roku znany reżyser i producent filmowy David Griffith rozpoczął pracę nad filmem Nietolerancja, w którym Owen miała się wcielić w rolę pięknej księżniczki. To on wymyślił jedne z pierwszych przedłużanych rzęs, pragnąc, żeby oczy postaci lśniły jak gwiazdy. Fryzjer użył włosów i przyczepił je do powiek aktorki za pomocą gazy i kleju do charakteryzacji. Trzeba przyznać, że nie była to najbardziej komfortowa metoda wykonania tego zabiegu. Według koleżanki Owen z planu któregoś dnia powieki aktorki były z tego powodu ciekawie to brzmi, Griffith niestety nie zarobił na filmie zbyt wiele. Tym bardziej szkoda, że nie opatentował swojej metody przedłużania rzęs Drewniane stroje kąpielowe Do lat 20. XX wieku damskie stroje kąpielowe były raczej obszerne i niewygodne — długie, zakrywające całe ciało i wykonane z ciężkich, najczęściej wełnianych materiałów. Na szczęście wraz z emancypacją kobiet pojawił się nowy rodzaj kostiumów kąpielowych. Były one bardziej odkryte i najczęściej składały się z tuniki i też jednak dziwniejsze wersje tego elementu garderoby. W 1929 roku w amerykańskim stanie Waszyngton zaprezentowano nowe stroje kąpielowe zrobione z... łuszczki świerkowej, czyli cienkiej drewnianej taśmy. Opisywano je jako tanie i łatwe w produkcji, a jednocześnie nowoczesne i stylowe. Region, gdzie wytwarzano takie kostiumy, słynął z przemysłu leśniczego i największej produkcji drewna, dlatego podjęcie próby zastąpienia tkaniny taśmami drewnianymi było tylko kwestią czasu Malowanie kolan W latach 20. zeszłego stulecia dziewczęta nakładały makijaż na kolana, żeby przyciągać uwagę do części ciała, która nigdy wcześniej nie była pokazywana publicznie. Zaczęło się od zwykłego różu do policzków, ale trend szybko ewoluował w kierunku prawdziwej sztuki. Kobiety malowały na kolanach złożone wzory, a nawet obrazki. Można je było podziwiać tylko na potańcówkach, ponieważ na co dzień nie nosiło się spódnic o długości nad nie każda dziewczyna podążająca za modą odważyła się na taki krok. W malowaniu kolan przodowały tak zwane chłopczyce, wyzwolone kobiety z pokolenia „ryczących lat 20”. Ubierały się bardziej frywolnie, nosiły krótkie fryzury i wyrazisty makijaż. Słuchały też zakazanej muzyki, jaką był jazz. Co więcej, zdarzało im się nawet prowadzić samochód Pas menstruacyjny Nawet współcześnie miesiączka nie należy do najłatwiejszych dni w życiu kobiety, ale musimy przyznać, że nasze przodkinie miały jeszcze trudniej. Przez długi czas kobiety radziły sobie z krwawieniem przy pomocy najróżniejszych materiałów. Na początku XX wieku pojawił się jednak pas menstruacyjny. Wyglądał jak elastyczny pasek, a z przodu i z tyłu miał małe sprzączki do mocowania specjalnych wkładek. Z zachowanych wspomnień osób, które używały tych specjalnych wkładek, wynika, że były one bardzo niewygodne Nieetyczna kryza Kryza, czyli plisowany lub marszczony kołnierz, w XVI i XVII wieku była bardzo wziętym atrybutem. Nosili ją niemal wszyscy arystokraci, kobiety, a nawet dzieci. Według jednego z podań pierwszy kołnierz tego typu powstał, gdy pewna zamożna Hiszpanka zebrała wokół szyi koronki, żeby zamaskować niedoskonałości stały się popularne w latach 60. XVI wieku, kiedy w Anglii zaczęto produkować krochmal. Pozyskiwano go głównie z pszenicy i kukurydzy, co w pewnym momencie zaczęło wzbudzać kontrowersje. Kanclerz królowej Elżbiety I zapytał kiedyś: „Czyż nie jest rzeczą godną pożałowania, że używamy do schlebiania własnej próżności i dumie skrobi, która mogłaby zaspokoić głód tych, co na ulicach pragną chleba?”.Ludzie nie zrezygnowali jednak z zakładania kryz. Były one symbolem bogactwa i statusu społecznego właścicieli, ponieważ było oczywiste, że każdy, kto mógł sobie pozwolić na noszenie takiego kołnierza, nie parał się ciężką pracą. Co więcej, kryzę można było założyć tylko raz, ponieważ odkształcała się z powodu ciepła ludzkiego ciała i działania czynników zewnętrznych. Kołnierz wpływał też na postawę — ten, kto go nosił, musiał przez cały czas mieć uniesioną brodę, co na zewnątrz wywoływało wrażenie dumy i arogancji 10 kwietnia 2022 o 9:35 przez Skomentuj (2) Do ulubionych Tadeusz Rydzyk uważa, że pedofilia w Kościele to skutek rozseksualizowania człowieka już od dzieciństwa Oskarża media, które ukazują niewygodne fakty na temat kardynała Dziwisza, o stosowanie przekazów podprogowych Sprawy załatwia się w domu, w rodzinie, a nie chodzi się do mediów - mówi zakonnik o dzieciach zgwałconych przez księży Jego zdaniem takim kapłanom przyda się "napomnienie braterskie", a nie medialny lincz Więcej o kościelnej pedofilii znajdziesz na stronie głównej Ojciec Rydzyk udziela wywiadów wyłącznie w założonych przez siebie mediach i robi to rzadko. Tym razem uznał, że powinien. Teraz, gdy telewizja TVN w niekorzystnym świetle pokazała w swoich materiałach kardynała Stanisława Dziwisza, który był prawą ręką Jana Pawła II. Dziwisz zasłaniał się wyjątkowo słabą pamięcią dotyczącą skandali pedofilskich w Kościele, zaś w głośnym reportażu "Don Stanislao" został nawet ukazany jako wysoki rangą hierarcha kościelny, który mógł za pieniądze tuszować konkretne przypadki pedofilskich skandali w Kościele. Pozostała część tekstu pod materiałem wideo. Tadeusz Rydzyk postanowił w wywiadzie wziąć go w obronę. Redemptorysta zrobił to na swój sposób. Poniżej publikujemy 12 cytatów z tego wywiadu ojca Rydzyka. Bez żadnego komentarza. 1) "Chodzi o to, żeby wymazać Jana Pawła II z życia dzieci i młodzieży poprzez tworzenie jego sfałszowanego obrazu". 2) (o kościelnej pedofilii): "Ten grzech nadużyć to też skutek rozseksualizowania człowieka już od dzieciństwa. Później mamy tego konsekwencje. Ten panseksualizm, a nie wychowywanie do czystości, jest dramatem naszych czasów". 3) "Nie chodźcie do pogan. Dlaczego jeśli mamy sprawy w Kościele, to nie załatwiamy tego w Kościele? Niektórzy idą do pogan, a oni żądają, abyśmy wszystkie nasze słabości pokazywali na cały świat, ale oni swoich nie pokażą. Widzą źdźbło w oczach katolików, duchownych, a u siebie belki nie widzą. Sprawy załatwia się w domu, w rodzinie, a nie chodzi się do mediów, ulegając jakiemuś »parciu na szkło«". 4) "Nawet jeden z poważnych – wydawałoby się – profesorów powiedział w jednej ze stacji telewizyjnych, że ks. kard. Dziwisz zdradził Jana Pawła II, że to zdrajca. Wychodzi więc na to, że św. Jan Paweł II miał przy swoim boku zdrajcę. Czyli znowu działanie podprogowe, które ma nas przekonać, że Jan Paweł II też nie jest taki, jakiego się go nam przedstawia". 5) "Święty Paweł powiedział: »Napominajcie się z miłością«. Jeśli jest jakieś zło, napominaj. Jak? Pan Jezus wyraźnie mówi jak. Powiedz mu w cztery oczy. Nie pomaga? Powiedz przy świadkach, nie pomoże – powiedz Kościołowi. Ale nie poganom. Ma być napomnienie braterskie, a nie lincz". 6) "Chodzi o to, żeby napiętnować kapłanów, biskupów, ludzi Kościoła do tego stopnia, że inni bez żadnych powodów będą ich nienawidzić. Przecież już dziś niektórzy, nie mając żadnych podstaw do tego, mówią, że księża to źli ludzie". 7) (o tezach z książki »Szkoła ciemności« nt. partii komunistycznej w USA) "W latach 50. XX wieku w partii było 1100 członków, którzy mieli zostać katolickimi księżmi. Ludzie niewierzący mieli za zadanie zrobić karierę w Kościele, aby potem go niszczyć od wewnątrz, szkodzić mu. Warto zajrzeć do tej książki. To się działo tam, w USA, ale tak było też w Polsce. Tacy agenci byli specjalistami od kłamstw, od kamuflażu. Ilu ich zostało wprowadzonych w szeregi duchowieństwa?". 8) "Duchowni to jedynie 0,3 procenta skazanych w sądach państwowych za nadużycia wobec nieletnich. O pozostałych się w ogóle nie mówi". 9) "To, co kiedyś robiła pałka i karabin, dziś robią media. Doświadczamy też tego w Radiu Maryja: mnóstwo kłamstw, mnóstwo różnych »rewelacji«, oszczerstw podawanych na przeróżne sposoby. To ta sama metoda". 10) "Atak na św. Jana Pawła II i jego sekretarza dokonuje się w momencie profanacji i ataków na kościoły, wulgarnych manifestacji proaborcyjnych. Jeszcze w dodatku dokonuje się to w roku setnej rocznicy urodzin Jana Pawła II i setnej rocznicy Cudu nad Wisłą. Także w tym widać, jak działają te centrale antyewangelizacyjne i organizacje: anty-Kościół odwraca symbole. W satanizmie odwracają krzyż; tutaj jest to samo". 11) "Jeżeli jest ktoś czemuś winien, to to udowodnij, a nie skazuj w mediach, nie bij. Od orzekania winy są sądy, a nie zmanipulowane filmidła. Media są dziś wykorzystywane przez tych, którzy nienawidzą Kościoła i św. Jana Pawła II". 12) "Zawsze było tak, że jeżeli chciano zniszczyć Kościół, wyrwać z serc ludzi wiarę w Pana Boga, to atakowano tych, którzy tę wiarę nieśli. Jeśli zniszczy się ewangelizatora, to Ewangelia nie dotrze do człowieka. To jest ta metoda. Popatrzmy, że tak było w historii, tak było również w XX wieku. Nazizm czy komunizm stosowały tę wypracowaną do tego stopnia metodę". Cały wywiad można przeczytać po kliknięciu w ten link. Poniedziałek, 25 lipca (11:45) Dwóch mężczyzn w wieku 19 i 20 lat odpowie przed sądem za obrazę uczuć religijnych. Pijani weszli do jednego z lubelskich kościołów i zaczęli palić papierosy, pić alkohol oraz głośno przeklinać. Po wyjściu, załatwili potrzebę fizjologiczną na stojący na placu krzyż. Grozi im do 2 lat więzienia. Do zdarzenia doszło na terenie jednej z lubelskich parafii w ostatni piątek rano. Jak poinformował oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie kom. Kamil Gołębiowski, w trakcie mszy do kościoła weszło dwóch młodych mężczyzn, którzy usiedli w ławce. Sprawcy od samego początku zachowywali się hałaśliwie i używali słów wulgarnych. W pewnym momencie zaczęli palić papierosy i spożywać alkohol. Pomimo interwencji księdza nie chcieli opuścić kościoła. Dopiero po reakcji innych wiernych wyszli na zewnątrz. Tam jak się okazało, załatwili potrzebę fizjologiczną na stojący na placu krzyż, opisał funkcjonariusz. Zatrzymani mężczyźni byli kompletnie pijani. Jeden z nich miał 3 promile alkoholu w organizmie, a drugi ponad 2 promile. Sprawcy usłyszeli zarzuty złośliwego przeszkadzania w wykonywaniu aktów religijnych i obrazy uczuć religijnych. Jeden z nich tłumaczył się, że krzyż pomylił ze ścianą. Za zarzucane mężczyznom czyny grozi do 2 lat więzienia. W drugim dniu wizyty w Kanadzie papież Franciszek przybył w poniedziałek na zamieszkany przez rdzenną ludność obszar o nazwie Maskwacis. W miejscu tym, położonym w odległości około 100 kilometrów od Edmonton, w środkowej części prowincji Alberta oczekuje się mocnych słów papieża na temat krzywd wyrządzonych rdzennym ludom oraz na mea culpa ze strony Kościoła. "Pokornie proszę o przebaczenie za zło popełnione przez tak wielu chrześcijan wobec rdzennej ludności” - powiedział Franciszek. Podróż papieża jest według jego słów "pielgrzymką pokutną" i gestem pojednania oraz leczenia ran w związku z nagłośnioną sprawą przymusowych szkół rezydencjalnych dla dzieci z rodzin tubylczych. Placówki te były od XIX wieku prowadzone w imieniu rządu przez Kościoły chrześcijańskie, a 60 procent z nich przez Kościół katolicki. W przepełnionych, niedofinansowanych szkołach dochodziło do różnych nadużyć. Dzieci często pozbawione były opieki medycznej, maltretowane, zmuszane do pracy i do wyrzeczenia się swoich korzeni i zwyczajów. W Maskwacis, gdzie przyjechał Franciszek, mieszka kilka różnych grup i społeczności rdzennej ludności, w tym plemiona indiańskie z Kanady zachodniej. W języku kri, mówionym przez rdzennych mieszkańców, Maskwacis oznacza "Wzgórza niedźwiedzia". Przed tamtejszą parafią papieża powitali wraz z proboszczem seniorzy z tzw. Pierwszych Narodów, Metysi i Inuici. Następnie przy sugestywnych dźwiękach bębna papież udał się na pobliski cmentarz na prywatną modlitwę. Papież, który poruszał się na wózku inwalidzkim, wygłosił przemówienie do przybyłych z całej Kanady przywódców ich grup i wspólnot, obecnych tam od tysięcy lat. Papież rozpoczął swe wystąpienie od słów: Czekałem na to, żeby przybyć do was. To stąd, z tego miejsca o tak smutnej wymowie pragnę rozpocząć to, co noszę w sercu: pielgrzymkę pokutną. Przybywam na wasze rodzinne ziemie, aby osobiście powiedzieć wam, że jestem zasmucony, aby błagać Boga o przebaczenie, uzdrowienie i pojednanie, aby okazać wam moją bliskość, aby modlić się z wami i za was - mówił. Przywołał odwiedziny delegacji rdzennej ludności na przełomie marca i kwietnia w Watykanie: Dostałem wtedy dwie pary mokasynów, znak cierpienia, jakiego doznały dzieci z rdzennych ludów, zwłaszcza te, które niestety więcej nie wróciły do domów ze szkół rezydencjalnych. Franciszek kontynuował: Poproszono mnie o zwrot tych mokasynów po przyjeździe do Kanady; tym gestem zakończę moje słowa, w których chciałbym się odwołać do tego właśnie symbolu, który w ciągu minionych miesięcy na nowo rozpalił we mnie żal, oburzenie i wstyd. Pamięć o tych dzieciach budzi strapienie i wzywa do działania, aby każde dziecko było traktowane z miłością, czcią i szacunkiem. Franciszek mówił o potrzebie wspólnego podążania naprzód, modlitwie i wspólnym działaniu, aby cierpienia przeszłości ustąpiły miejsca przyszłości, która będzie wypełniona sprawiedliwością, uzdrowieniem i pojednaniem. Z tego właśnie względu pierwszy etap mojej pielgrzymki pośród was odbywa się w tym regionie, który obejmuje, od niepamiętnych czasów, obecność ludów rdzennych - zaznaczył. Papież powiedział, że rdzenne ludy żyły na tej ziemi przez tysiące lat, prowadząc styl życia, który szanował samą ziemię, odziedziczoną po poprzednich pokoleniach i strzeżoną dla przyszłych, które nadejdą. Ale o ile tak wyglądały pierwsze kroki podejmowane na tych terenach, o tyle pamięć zasmucająco prowadzi nas ku następnym. Miejsce, w którym teraz jesteśmy sprawia, że rozbrzmiewa we mnie bolesne wołanie, zduszony krzyk, który towarzyszył mi przez te miesiące. Nawiązując do cierpień dzieci w tzw. szkołach rezydencjalnych, Franciszek stwierdził: Są to traumy, które w pewnym sensie są przeżywane. Upamiętnianie jest słuszne, bo zapomnienie prowadzi do obojętności, a jak powiedziano, "przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść, lecz jest nim obojętność; przeciwieństwem życia nie jest śmierć, lecz obojętność na życie lub śmierć" - podkreślił papież, cytując słowa więźnia Auschwitz Elie Wiesela. Upamiętnianie druzgocących doświadczeń, które miały miejsce w szkołach rezydencjalnych, porusza, oburza, rodzi ból, ale jest konieczne - zaznaczył. Franciszek mówił, że polityka asymilacji, obejmująca system szkół rezydencjalnych, była niszcząca dla mieszkańców tych ziem i zakończyła się systematyczną marginalizacją rdzennej ludności, stłamszeniem lokalnych kultur i języków. Dzieci doznały znęcania się fizycznego i słownego, psychologicznego i duchowego - przypomniał. Franciszek oświadczył: Jestem tu, ponieważ pierwszym krokiem tej pokutnej pielgrzymki pośród was jest ponowna prośba o przebaczenie i powiedzenie wam z serca, że głęboko ubolewam: proszę o przebaczenie za to, w jaki sposób wielu chrześcijan wspierało, niestety, kolonizacyjną mentalność mocarstw, uciskających rdzenne narody. Ubolewam. Proszę o przebaczenie, w szczególności za sposób, w jaki wielu członków Kościoła i wspólnot zakonnych współpracowało, także poprzez obojętność, w tych projektach niszczenia kultury i przymusowej asymilacji, realizowanych przez ówczesne rządy, których kulminacją był system szkół rezydencjalnych - wyznał papież. Zauważył też: Chociaż chrześcijańskie miłosierdzie było obecne i niemało było wzorowych przykładów poświęcania się dla dzieci, ogólne konsekwencje polityki związanej ze szkołami rezydencjalnymi okazały się katastrofalne. Wiara chrześcijańska mówi nam, że był to niszczący błąd, nie do pogodzenia z Ewangelią Jezusa Chrystusa. Papież przywołał słowa św. Jana Pawła II z 1998 roku: W obliczu tego oburzającego zła, Kościół klęka przed Bogiem i błaga o przebaczenie za grzechy swoich dzieci. Mam też świadomość, że patrząc w przeszłość, nigdy nie będzie dość proszenia o przebaczenie i prób naprawienia wyrządzonych szkód oraz że "patrząc w przyszłość, nigdy nie będzie dość tego, co się czyni, aby stworzyć kulturę zdolną do chronienia nie tylko przed powtarzaniem się takich sytuacji, lecz także niedopuszczającą możliwości ich ukrywania i trwania - zadeklarował. Franciszek wyjaśnił: Jestem tu, by wspominać przeszłość, by płakać wraz z wami, by w milczeniu patrzeć na ziemię, by modlić się przy grobach. Pozwólmy, aby milczenie pomogło nam wszystkim w przyswojeniu sobie cierpienia. Wielokrotne słowa papieskich przeprosin słuchacze nagradzali brawami. Papież Franciszek przybył do Kanady w niedzielę. Podczas przywitania na lotnisku w Edmonton nie było żadnych przemówień - jedynie krótka uroczystość. Papież podczas niej przebywał na wózku inwalidzkim.

niewygodne fakty dla kościoła